Czy angielski jest potrzebny każdemu?

„Hm…jeżeli nie jesteśmy ciekawi świata, to jasne, że można obyć się bez angielskiego” – odpowiada Robert, podróżnik i bloger – „Tylko jak wielu z nas nie ma przynajmniej raz w życiu ochoty, żeby oderwać się od swojej rutyny i ruszyć w świat?”

Czy angielski jest potrzebny podróżnikom?

„Myślę, że to podróżnicy bardzo często przeglądają oferty szkół językowych, byłem w takiej sytuacji 10 miesięcy temu zanim znalazłem szkołę noProblem” – kontynuuje Robert.

Bez wątpienia, angielski w podróży jest równie istotny jak wygodny plecak czy ważny paszport. Zamiast upychać w bagażu podręcznym opasłe słowniki czy niezbyt przydatne rozmówki polsko-angielskie, można zawczasu opanować praktyczny angielski (na przykład podczas kursu angielski od zera) lub, mając już podstawy opanowane, pokusić się o poznanie potocznego angielskiego – innego niż angielski literacki, którego uczymy się w szkołach czy angielski w biznesie, który być może znamy z pracy. Praktyczny język okaże się na pewno bardziej przydatny w podróży, zwłaszcza do krajów anglojęzycznych jak królewska Wielka Brytania, dynamiczne Stany Zjednoczone, syropem klonowym płynąca Kanada, fascynująca Australia czy malownicza Nowa Zelandia. Swoją drogą, gdzie zweryfikować skuteczność szkoły językowej i swoją znajomość angielskiego, jeśli nie akurat tam?
A zatem – zabieraj plecak, paszport, aparat fotograficzny, dobry humor i wyrusz w świat po nowe doświadczenia. Angielski w podroży!

Bez wątpienia angielski ułatwia porozumiewanie się na całym świecie i pozwala nawiązywać międzynarodowe przyjaźnie. Okazuje się, że nawet w krajach, gdzie nie jest językiem urzędowym, może być bezcennym narzędziem komunikacji.
Hasło „angielski w podróży” zainspirowało troje młodych blogerów do przeprowadzenia dość kosztownego, ale niezwykle interesującego eksperymentu. Nawiasem mówiąc eksperyment ten okazał się wspaniałą przygodą, dostarczając materiałów do fotorelacji i reportaży.
Robert, Magda i Erica przyjechali razem na warszawskie lotnisko. Każde z nich poleciało w inną stronę. Robert wyruszył w tygodniową podróż do krajów skandynawskich, Magda miała bilet do Brukseli i nie opracowała dokładnego planu na najbliższe dni. Erica – pochodząca z Estonii, wyruszyła do słonecznego Mediolanu.
Ta trójka – ciekawi świata trzydziestolatkowie – wie, że mówienie po angielsku to podstawowy warunek swobodnego poznawania kultur europejskich, tradycji, smaków. Dla nich to podstawa wykształcenia. Wiedzą też, że podróżowanie to najskuteczniejsza pogłębienia wiedzy i najbardziej trafna odpowiedź na pytanie „jak się wreszcie nauczyć angielskiego”.
A jak jest w innych krajach? Czy w różnych zakątkach Europy angielski traktowany jest równie poważnie? I czy młodzi Europejczycy rzeczywiście tak biegle władają językiem angielskim jak wskazują wyniki badań? O tym kto najlepiej mówi po angielsku możecie przeczytać we wpisie:

Szkoły angielskiego – jak to się zaczęło w Polsce?

a jak jest ze znajomością angielskiego w Skandynawii

Robert wylądował w Sztokholmie, a właściwie na oddalonym o 100 kilometrów od stolicy Szwecji lotnisku Stockholm-Skavsta.
„Wiedziałem, że dla Szwedów mówienie po angielsku to piece of cake” – mówi Robert – „Był to mój pierwszy wypad za Bałtyk. Celem naszego turystycznego eksperymentu było sprawdzenie czy znajomość angielskiego wystarczy, żeby swobodnie podróżować po Europie. Słyszałem opinie i czytałem na wielu forach, że Skandynawowie radzą sobie z językami. Chciałem nie tyle sprawdzić czy mówią po angielsku, co odkryć receptę na ich sukces”.

Rzeczywiście, Szwedzi mają wyjątkową smykałkę do angielskiego. Między językiem Szekspira a językiem ABBY można dostrzec gramatyczne i fonologiczne podobieństwo. Może właśnie dzięki temu dla Szwedów mówienie po angielsku nie jest wielkim wyzwaniem?
Warto zwrócić także uwagę na inny drobiazg. Szwedzi nie dubbingują filmów, stacje telewizyjne nie zatrudniają lektorów. Wszystkie anglojęzyczne filmy emitowane sa wyłącznie z napisami w języku szwedzkim. Czyżby to była podpowiedź jak wreszcie nauczyć się angielskiego?

Robert wiedział, że Skavsta to niewielkie lotnisko, praktycznie na prowincji. Czy można się tam porozumieć po angielsku? Okazało się, że nie było z tym najmniejszego problemu.
Zarówno kobieta pracująca w punkcie sprzedaży biletów autobusowych, jak i kierowca autobusu mówili po angielsku bardzo dobrze. Zachodnie społeczeństwa od dawna świadome są, że angielski w usługach ma wielkie znaczenie, wcale nie mniejsze niż angielski w biznesie. Usługi to także obsługa pasażerów na lotnisku i pomoc zdezorientowanym turystom, zatem dobrej znajomości angielskiego wymaga się nie tylko od stewardess, ale i od pracowników lotniskowej kawiarni czy kierowcy autobusu z lotniska do najbliższego miasteczka.
Zarówno w Nykoping, gdzie przyszło Robertowi spędzić dwie godziny, w oczekiwaniu na pociąg jadący już bezpośrednio do Sztokholmu, jak i w samej stolicy porozumiewanie się po angielsku nie stanowiło problemu. Mówienie po angielsku okazało się powszechnym zjawiskiem wśród Szwedów i przydatną umiejętnością dla polskiego turysty.
Starszy pan spacerujący z psem po parku w Nykoping mówił po angielsku równie dobrze jak grupa młodych mieszkańców Sztokholmu.
Po dwóch dniach spędzonych w stolicy Szwecji Robert wyruszył dalej – do Malmo, a stamtąd, pieszo, do Danii.
Okazało się, że Duńczycy mówią po angielsku równie dobrze.
„Angielski w zupełności wystarczył, by zapytać o drogę, wypytać o najciekawsze atrakcje, poprosić o polecenie fajnej knajpki czy znalezienie niedrogiego noclegu. Nie prowadziłem statystyk, ale przypuszczam, że przynajmniej 90% osób, które zaczepiłem, mówiło po angielsku” – relacjonuje Robert – „Z czystej ciekawości, już po powrocie, przejrzałem oferty pracy w Skandynawii. Okazuje się, że w Szwecji łatwiej znaleźć pracę posługując się wyłącznie angielskim. Duńczycy cenią jednak znajomość duńskiego. Nigdy nie mówiłem, że nie mogę się nauczyć angielskiego, ale co do duńskiego jestem bardzo sceptycznie nastawiony i sądzę, że nie mam na tyle samozaparcia” – dodaje pół żartem, pół serio.

Benelux, Francja, Niemcy, Austria, Szwajcaria

Magda wylądowała w Brukseli, stolicy zjednoczonej Europy. Byłoby bardzo dziwne, gdyby w tak wyjątkowym mieście nie udało się porozumieć po angielsku.
„Bruksela jest specyficzna. Tam mówienie po angielsku jest na porządku dziennym. Ale Bruksela to nie cała Belgia. Spotkałam dziewczyny z Brugii, które twierdzą, że łatwiej jest porozumieć się po francusku. Nie znam francuskiego, ale prosto z Brukseli pojechałam Holandii. Tam każdy mówi po angielsku, można nawet usłyszeć kolokwialny angielski. Niektórzy kelnerzy mówią po angielsku, a nie znają słowa w języku niderlandzkim. Z Amsterdamu ruszyłam do Francji” – mówi Magda.
Panuje stereotyp, według którego Francuzi niechętnie uczą się angielskiego, a nawet jeżeli go znają, to udają, że mówią wyłącznie w swoim języku. To tylko stereotyp?

„Otóż…nie do końca” – relacjonuje blogerka – „Młodzi Francuzi starają się mówić po angielsku, jeżeli widzą, że turysta jest całkowicie bezradny. Mają jednak bardzo silny akcent i czasami trudno ich zrozumieć. Zauważyłam jednak duży postęp. Po raz pierwszy byłam w Paryżu w latach dziewięćdziesiątych, z rodzicami, i wtedy faktycznie nie dało się porozumieć po angielsku. Dzisiaj jest już jakaś szansa”.

Z Francji Magda ruszyła dalej – do Niemiec. Zgodnie z ideą „podróżuj z angielskim” chciała zwiedzić jak najwięcej miejsc, by wysnuć obiektywne wnioski.

„W Niemczech wszyscy mówią po angielsku i odniosłam wrażenie, że naprawdę to lubią! Chętnie używają potocznego angielskiego. Mogłoby się zdawać, że Niemcom, ze względu na brzmienie ich języka, będzie bliżej do brytyjskiego angielskiego, ale, o ile nie mówią ze swoim silnym, niemieckim akcentem, brzmią bardziej jak Amerykanie niż Brytyjczycy. Od mieszkanki Hamburga dowiedziałam się dlaczego. Otóż akcent amerykański nie jest im tak bliski jak brytyjski i ucząc się wymowy amerykańskiej czują, że bardziej się przyłożyli i mówią lepiej” – dzieli się wrażeniami Magda.
Po odwiedzeniu Hamburga i Berlina udała się do Wiednia. Stolica Austrii, uchodząca za jedno z najpiękniejszych miast w Europie, bez wątpienia robi wrażenie. Jednak czy wiedeńczycy chętnie mówią po angielsku?

„Może to moje subiektywne odczucie, ale odniosłam wrażenie, że oni uczą się angielskiego tylko dla kariery, pewnie bardziej ich interesuje angielski w biznesie niż codzienny, praktyczny angielski. Owszem, zaczepieni na ulicy potrafią udzielić odpowiedzi po angielsku, ale ci, których ja spotkałam, byli nieco zniecierpliwieni gdy pytałam 'do you speak English?’ Nie chcę jednak generalizować. Może z wiedeńczykami trudniej nawiązać beztroską pogawędkę po angielsku niż z berlińczykami, ale najważniejsze, że w punktach informacji turystycznej, hostelach czy muzeach można znaleźć foldery po angielsku. Nieco inne są moje spostrzeżenia ze Szwajcarii. Szwajcarzy mają cztery języki urzędowe: niemiecki, francuski, włoski i retroromański. Są poliglotami. Mówią też po angielsku! I osoby starsze i młodzi ludzie, a nawet dzieciaki. Szwajcaria to jeden z najbogatszych krajów świata. Wiele międzynarodowych firm ma tam swoje siedziby. Dowiedziałam się, że wprawdzie niemiecki i francuski to podstawa, jeżeli chcemy w Szwajcarii zamieszkać, ale by dostać pracę w międzynarodowej, dużej firmie, wystarczy angielski. Urzekająca jest też skromność Szwajcarów, którzy zapytani 'do you speak English?’ odpowiadali nieśmiało 'just a little’ bit, a po chwili okazywało się, że to był naprawdę solidny angielski! Do tej pory jestem pod wrażeniem”.

A jakie wrażenia przywiozła ze swojej podróży do Włoch Erica?

Włochy

„W Estonii, skąd pochodzę, ludzi mówią po angielsku naprawdę dobrze, jakby uznali angielski za europejski kod i chcieli udowodnić, że sa Europejczykami. Może to zabrzmi nieskromnie, ale uważam, że mówienie po angielsku dobrze nam wychodzi. Nie mamy silnego akcentu, ale mamy silną motywację. Do Włoch przyjeżdża więcej turystów niż do nas, a Włosi mówią po angielsku o wiele gorzej. Jeżeli potrzebowałam odpowiedzi po angielsku, najłatwiej było ją uzyskać od…innego turysty. Młodzi Włosi chętniej się uczą włoskiego, ponieważ bezrobocie w ich kraju jest duże i szukają alternatywy. Nie wiedzą jeszcze jak się szybko nauczyć mówić biegle po angielsku.
Natomiast na Malcie angielski jest drugim, obok włoskiego, językiem urzędowym i tam nie ma problemu z komunikacją po angielsku”.

W wielu miejscach na świecie możemy porozumieć się po angielsku, a w obiektach turystycznych znajdziemy foldery i rozmaite informacje w kilku językach – także po angielsku. Angielski to język używany przez pracowników customer service – na lotniskach, w hotelach, w sklepach. Zatem, czy angielski jest potrzebny w podróży? Zawsze, w każdym kraju znajdzie się ktoś, kto włada angielskim, a nam łatwiej nauczyć się angielskiego czy francuskiego, holenderskiego, węgierskiego czy włoskiego. Podróżuj z angielskim i poznawaj świat.

Komentarze

Brak komentarzy. Dodaj swój!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *