Walentynki – w Ameryce i na Wyspach

walentynki lublin szkola angielskiego no problem
Słychać o nich wszędzie – w mediach, na mieście, w szkole angielskiego, w pracy. To już ta pora. Aura jeszcze zimowa, ale ze sklepowych witryn zniknęły dekoracje świąteczne – gwiazdki, choinki i Mikołaje. Pojawiły się serduszka. Na każdym kroku. W centrach handlowych, małych sklepikach w kinach, na dworcach, na rozwieszanych w mieście plakatach i w szkołach językowych w Lublinie. A pomiędzy serduszkami napisy przypominające o zbliżającej się dacie 14 lutego i znane wszystkim I love you albo rodzime Kocham cię. To znaczy, że lada moment walentynki.

Informacje o walentynkach

Co wiemy o święcie zakochanych? No, poza tym, że to kolejny w roku dzień uwielbiany przez sprzedawców – zarówno drogich perfum i biżuterii, jak i pluszowych misiów czy kartek okolicznościowych. Jednak nade wszystko powody do radości mają właściciele kwiaciarni. Skąd wzięła się romantyczna tradycja, chętnie kultywowana przez niektóre pary i będąca źródłem psychicznego dyskomfortu wielu singli?

Walentynki – kiedy już je obchodzono?

Dacie wiarę, że walentynki obchodzono już w czasach średniowiecznych? Tak, w tej mrocznej epoce sponiewieranej przez rozmaite zarazy i wojny religijne – czyli podobnej do czasów dzisiejszych. Wtedy jednak nieco inne było wyobrażenie o romantyzmie. W średniowieczu rycerze otaczali opieką damy, bronili ich czci, często ryzykując życiem. Po skończonych pojedynkach nie zabierali swoich dam na hot-dogi. Inaczej wyrażano uczucia. Przed wiekami pisano długie, romantyczne listy i pełne górnolotnych porównań i rozbudowanych metafor sonety.

Data 14 lutego..

Dzisiaj, w dobie skondensowanych i rzeczowych e-maili, dawne teksty wydają się patetyczne i śmieszne. Już w czasach nieśmiałych dam i walecznych rycerzy data 14 lutego była szczególna. Tego dnia wspominano chrześcijańskiego męczennika, świętego Walentego, uznawanego już wtedy za patrona zakochanych. Dla uczczenia jego pamięci pisano listy miłosne – jeszcze dłuższe i bardziej poetyckie niż te codzienne. Zaczęło się to na przełomie dwunastego i trzynastego wieku. A skąd ta konkretna data – 14 lutego? Jest oczywiście umowna. Uważano że w połowie lutego ptaki rozpoczynają zaloty. Uznano, że i dla ludzi będzie to odpowiednia pora.
Zachodnioeuropejska tradycja powiązana była z inną, wywodzącą się z Cesarstwa Rzymskiego, zwaną Luperkaliami. Według zwyczaju Rzymian, jeden wyjątkowy dzień poświęcano na poszukiwanie drugiej połówki – panowie na przykład losowali imię przyszłej wybranki ze specjalnego naczynia, a panny prosiły boginię Junonę o dobrego męża. Z kultury rzymskiej wywodzi się Kupidyn (według mitologii greckiej Eros), który z pomocą magicznego łuku i strzał łączył pary. Obecnie jest jednym z komercyjnych symboli walentynek.

Skąd pochodzi tradycja walentynek?

To, co dziś nazywamy ”walentynkami” narodziło się w zachodniej i południowej Europie.
Można pokusić się o stwierdzenie, że walentynki to tradycja brytyjska (z pewnością słyszeli o tym kursanci szkół angielskiego) lub brytyjsko-rzymska, a nie amerykańska. Rzeczywiście, w czasach średniowiecznych Amerykę zamieszkiwali Indianie. O ile w okolicach 14 lutego nie wymieniali się ozdobnie pakowanymi kolbami kukurydzy, nic nam nie wiadomo na temat walentynek obchodzonych w poszczególnych plemionach. Gdy Europejczycy dotarli do wybrzeży Ameryki, nie zaczęli raczej od obwieszania nowo zdobytych osad czerwonymi serduszkami. Uznajmy zatem, że tradycja wywodzi się z kultury brytyjskiej. Rozsławił ją szkocki pisarz i poeta epoki romantyzmu, sir Walter Scott.

Romantyzm był czasem szczególnie sprzyjającym miłosnym wyzwaniom. Powstało wówczas wiele utworów literackich, rozmaitych rodzajów i gatunków, traktujących o miłości jako najwspanialszym i najbardziej inspirującym zjawisku. Warto sięgnąć nie tylko po znanego nam Mickiewicza, ale także po anglojęzycznych twórców (taki przyjemny i romantyczny trik jak szybko nauczyć się biegle mówić po angielsku), oczywiście jeśli interesują nas romantyczne sonety i sentymentalizm.

Epoka romantyzmu – ekspansja

Mniej więcej w epoce romantyzmu walentynkowe zwyczaje rozpoczęły swoją ekspansję, trafiając także do brytyjskich koloni w Ameryce. Amerykanie mieli jednak na głowie nakładane przez Anglików podatki, bostońską herbatkę i rewolucję, więc nieszczególnie skupiali się na europejskim święcie zakochanych. Z czasem miało się to zmienić.
Tymczasem walentynki obchodzono już w Europie – na terenach zachodnich, południowych i coraz częściej na Północy. Nie lekceważono romantycznego święta, ale i nie dominowało ono w kulturze. Nadal pisano listy miłosne – wszak ten wyjątkowy dzień miał sprzyjać wyrażaniu pozytywnych uczuć, okazywaniu specjalnych względów i czynieniu tak zwanych pierwszych kroków. Zaczęły pojawiać się specjalne karty pocztowe, romantycznie zdobione. Na ich ozdobnych stronach pojawiały się amorki, przytulone pary, kwiaty, rzadziej serduszka.

Wkrótce, wraz z rozwojem przemysłu poligraficznego, pojawiały się nowe wzory – dziś niezliczone. Na kartkach walentynkowych nietrudno znaleźć romantyczne wyznania po angielsku. Chyba jest w tym języku coś romantycznego…Można nawet odnieść wrażenie, że lutowa aura to pogoda na angielski. Cóż może rozgrzać bardziej niż słowa I love you, Be mine, You’re the one. Wino może, ale skupmy się na wyznaniach. O dziwo (choć może wcale nie powinno nas to dziwić?), teksty anglojęzyczne zdominowały przemysł walentynkowy.

Na znakomitej większości romantycznych gadżetów – począwszy od kartek, przez maskotki, poduszki, kubki czy T-shirty, pojawiają się angielskie słowa. To nie tylko kwestia zafascynowania kulturą zachodnią. Zdaniem psychologów o uczuciach łatwiej mówić w języku obcym – pomaga to przełamać psychiczną blokadę. Poza tym angielski to międzynarodowy kod, a wśród osób świętujących dzień zakochanych mamy coraz więcej międzynarodowych par. Czy angielski jest potrzebny nawet w taki dzień jak walentynki? Najwidoczniej…

Walentynki dzisiaj

Dziś walentynki na całym świecie wyglądają podobnie. Zakochane pary chodzą do restauracji (w ten magiczny wieczór znalezienie wolnego stolika, bez wcześniejszej rezerwacji, graniczy z cudem) lub przyrządzają w domowym zaciszu romantyczną kolację – pod żadnym pozorem nie wolno zapomnieć o świecach, przecież tradycja nakazuje spędzać wieczór w romantycznym świetle świec! Z półek sklepowych znikają rozmaite słodkości. Oczywiście, specjalnie na walentynki, poważniejsze firmy cukiernicze przygotowują specjalne, limitowane edycje: czekoladki w kształcie serduszek, landrynkowe serduszka, bombonierki w kształcie…serca. Cóż za dziw.

W cukierniach natomiast pojawiają się urocze cup-cakes, romantycznie zdobione oraz mnóstwo innych ciastek i deserów reklamowanych jako idealne na walentynki, jeszcze słodszych i udekorowanych serduszkowo, na różowo lub czerwono.
W księgarniach i sklepach papierniczych ustawiają się kolejki klientów poszukujących odpowiednich kartek walentynkowych – z misiem albo vintage, z tekstem czy też bez, romantycznych bardzo lub umiarkowanie, z czerwonymi różami lub serduszkami, z kiczowatym Kupidynem albo artystyczne i ze smakiem, z żartem tudzież serio. Kartki walentynkowe można kupić wszędzie, zwykle nawet w sklepie, do którego schodzimy rano po bułki i mleko.

Kwiaciarnie są w dzień zakochanych oblegane, a ich pracownicy przygotowują odpowiednio wcześniej specjalne bukiety, zwykle będące wariacjami na temat czerwonych róż. Róże w kolorze czerwonym to najbardziej powszechny symbol gorącej miłości i prosty sposób, by dużo powiedzieć, nie wypowiadając nawet słowa. Akurat w walentynki na głównych i bocznych ulicach miast spotkać można kwiaciarzy, którzy w wielkich koszach noszą pojedyncze kwiaty (oczywiście z przewagą czerwonych róż) i każdemu przechodniowi płci męskiej przypominają, że to wyjątkowy dzień, a kwiaty z ich kosza to ostatnia szansa, by nabyć dla swojej wybranki dowód miłości. Wystarczy pięciokrotnie przepłacić.
Wieczorem najważniejsze bydynki zostaną walentynkowo oświetlone. Tak będzie na całym świecie, począwszy od wieży Ratusza w twoim mieście, przez wieżę w Taipei, skończywszy na nowojorskim Empire State Building.

W większości miejsc pracy, na uczelniach i w sklepach – serca. Czy i w Waszej szkole angielskiego?
Zwieńczeniem słodkiego dnia jest dodatkowa łyżeczka cukru, czyli – przesłodzony romantyczny film. Stacje telewizyjne także pamiętają o święcie zakochanych i serwują samą słodycz. Cóż, dobrze, że słodki to taki przyjemny smak.

Historia walentynek w Polsce

W Anglii czy w Ameryce walentynki już dawno przebiegały w podobny sposób. W Polsce natomiast aż do początku lat dziewięćdziesiątych nie było to popularne święto. Strapiony singiel mógł przejść ulicami, nie stresując się, że akurat tego dnia nie ma z kim iść na randkę, a szczęśliwie zakochane pary jadły na kolację kanapki z serem, popijając herbatą i szły spać, nie myśląc, że to jakiś szczególny wieczór, który wypadałoby uczcić przynajmniej romantycznym spacerem. Tak było kiedyś. Czasy się zmieniają. Może nie ma sensu wspominać o historii politycznej Polski i fakcie, że do 1989 roku inspiracji szukano na Wschodzie, a nie w kulturze zachodniej. A może i warto wspomnieć, bo tylko to tłumaczy tak późne pojawienie się sympatycznych (zazwyczaj) walentynkowych tradycji w Polsce.

Dzisiaj polskie ulice przez pierwszą połowę lutego czerwienią się od wszechobecnych serduszek, kwiaciarnie przeżywają oblężenie, cukiernie szaleją z deserowymi fantazjami, a parę minut po dwudziestej na kilku stacjach prezentowane są mniej lub bardziej znane komedie romantyczne – Dziennik Bridget Jones, Bezsenność w Seattle, Cztery wesela i pogrzeb, Notting Hill czy inne. Melodramaty emitowane są mniej chętniej, bo przecież chodzi o dobre zakończenie, triumf miłości i optymizm. Walentynki żądają happy endów.

Jeśli nie interesuje nas romantyczna fabuła, możemy wybrać wersję bez lektora i nauczyć się mówienia po angielsku.
Walentynki to i w Polsce szczęśliwy dzień właścicieli restauracji, cukierni, kwiaciarni. Tradycja spotkała się jednak z pewną krytyką. Uważano, że grozi to zamerykanizowaniem. Uznano walentynki za święto pogańskiej odcięcie od rodzimych zwyczajów. No i wreszcie, zdaniem wielu wyrażających krytykę, święto zakochanych to sztucznie celebrowany dzień, mający większe znaczenie dla mediów i handlu niż dla zauroczonych par.

Mimo popularności walentynek niemal na całym świecie, królestwem dnia zakochanych są Stany Zjednoczone. Badania wskazują, że 62% Amerykanów obchodzi to święto. Dla porównania, w Anglii 57%, a w Polsce 53%.
Przeciętny Amerykanin 14 lutego każdego roku wydaje, ze względu na datę, trzykrotnie więcej niż przeciętny Anglik, Francuz, Hiszpan, Włoch czy Polak.
Podczas gdy większość nacji ogranicza się do jednego z trzech głównych nurtów walentynkowych (kolacyjny, słodki i kwiatowy), Amerykanie idą na całość.

To z Hollywood wyszło najwięcej romantycznych produkcji filmowych, zwłaszcza tych z happy endami.
Czy można zaryzykować stwierdzenie, że mieszkańcy Stanów Zjednoczonych są największymi romantykami? A może to nie romantyczna natura, tylko podatność na marketingową manipulację? Warto zapytać amerykańskiego native-speakera w szkole anielskiego.

Komentarze

Brak komentarzy. Dodaj swój!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *